Był ciepły czerwcowy dzień. Tego dnia Papkin pomyślał, że nadeszła
pora na spokojny spacer wokół zamku Cześnika i Rejenta, którzy wreszcie
zakończyli odwieczne spory o mur graniczny. Z zadowoleniem pomyślał: „tym razem
na pewno nie zostanę otruty”. Wziął więc
swą nieodłączną Artemizę i wyszedł na dziedziniec.
W pewnej chwili pomyślał, że
usiądzie na moment, aby zaśpiewać swoją ulubioną piosenkę o kocie, który
„narobił mu w pokoiku łoskot” . Efekt tego koncertu był taki, że wszystkie
ptaki „wyniosły się” poza obręb zamku, aby nie słyszeć fałszywych tonów
Papkina. W pewnym momencie coś usłyszał! Były to tajemnicze szelesty. Pomyślał:
„to na pewno koty zamkowe przybyły posłuchać mojego koncertu!”. Jednakże po chwili do jego uszu dobiegły
głośne wołania:
-Witam,
witam dzielnego rycerza!
- Kim jesteś człowieku?! – zapytał z przestrachem Papkin…………
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Możesz zapytać, możesz odpowiedzieć